niedziela, 28 października 2012

James i Marylin CD


Od jakiegoś czasu ten weekend miałam zarezerwowany na szycie. W swoich wizjach  (jakże naiwnych) widziałam efekty sobotnio-niedzielnej pracy w postaci co najmniej dwóch sukienek i trzech przerobionych ubrań z ciucha. Niestety, mimo pogody zachęcającej do tego, żeby nie wychylać nosa z domu, nie udało mi się w pełni zrealizować sowich planów. Nie znaczy to jednak, że nic nie zrobiłam. Wreszcie zabrałam się za przeróbkę bluzki z pop-artowym wzorem. Długo zastanawiałam się jaką jej nadać formę. W końcu zdecydowałam się nie kombinować za bardzo i uszyć prostą bluzkę bez rękawów. Myślałam, że wyjdzie trochę dłuższa, ale niestety musiałam ją trochę bardziej przyciąć, żeby uzyskać mały, raczej łódkowy dekolt. W sumie jestem zadowolona. Taki wzór nie potrzebuje zbyt wymyślnej formy. Zamieszczam zatem zdjęcie zrobione na tle mojej przedremontowej, sypialnianej ściany. Zdjęcie jest mało estetyczne i w dodatku jestem na nim ciut rozczochrana i bez makijażu, ale jako, że nie widać na nim ani meblościanki i tandetnego dywanu,   ani wnętrza łazienki z suszącym się praniem, ani walających się na nie pościelonym łóżku ubrań, uznałam, że się nada.



Pozdrawiam śniegowo i lecę kończyć sdukienkę:)

4 komentarze:

  1. Bluzeczka jak z butiku, i to wcale nie taniego. Przeróbka udana, pop-art w tej formie nabrał wyrazu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Tkaniny z takimi wyrazistymi wzorami nie potrzebują bardzo skomplikowanych krojów. Wręcz przeciwnie, przy prostym kroju cała uwaga skupia się na tkaninie. Twoja bluzka jest rewelacyjna i bardzo Ci jej zazdroszczę :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak właśnie sobie pomyślałam szyjąc tę bluzkę. Wzór sam się obroni. A z materiałem miałam szczęście, jakie zazwyczaj może człowieka spotkać tylko w ostatni dzień przed dostawą w second-handzie, kiedy to rzeczy robi się i zostają już tylko takie "postrzelone" ciuchy, których nikt nie chce. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń