wtorek, 5 czerwca 2012

BOKS PRZYCZYNĄ BOKSU?



Jak już wspomniałam wcześniej w kraju w którym żyję, second-handy pojawiają się rzadko. I muszę przyznać, że mi ich brakuje. Odwiedzanie tego typu miejsc przypomina bowiem polowanie połączone z szukaniem skarbu. Takie przygody mogą jednak okazać się czasem niebezpieczne. Przypomniał mi się dzisiaj pewien napis, który widziałam kiedyś nad kasą w sklepie z używaną odzieżą. Napis głosił: Klient trzymający prawego buta ma pierwszeństwo zakupu!!!!  Kiedy go zobaczyłam doszło do mnie, że musiał się tam pojawić nie bez powodu. Trzy wykrzykniki podpierające zdanie były oczywistym dowodem na to, że pomysł umieszczenia na wysokościach tak logicznej zasady, wymogły na właścicielach okoliczności.Musiało tu mieć miejsce jakieś bolesne zajście, dzika obuwnicza szarpanina, mordobicie być może nawet! Jednoaktowy dramat tekstylny na żywo! Ach, że mnie tam nie było! Ale nic to, nic straconego, może jeszcze uda mi się zobaczyć jakąś walkę. W końcu możliwości są. No bo buty jak buty, ale co z rękawami? Może się przecież zdarzyć i tak, że w gmatwaninie ktoś przyuważy ciekawy sweterek i pociągnie za rękaw (dajmy na to prawy) a z drugiej strony ktoś złapie za lewy. I co wtedy? Potencjał do zajścia jest!
 A wszystko dzięki boksom z kłębiącymi się w nich dobrami odzieżowymi. Muszę przyznać, że jestem zwolenniczką tego typu "eksponowania" towaru. I to nie tylko ze względu na możliwość obserwacji konfliktów między klientami (tych właściwie osobiście nigdy nie widziałam), chodzi mi raczej o poszukiwawczy charakter szperania w takiej górze ciuchów. Konotacje z szukaniem skarbu są w takim wypadku bardziej na miejscu, niż gdy człowiek elegancko przesuwa wieszaczki. I radość ze zdobyczy większa.
   

poniedziałek, 4 czerwca 2012

NADAL TOREBKOWO



Moja mama zawsze mi mówiła, że kiedyś zginę zasypana lawiną torebek. Ja się odgryzałam, że ona swoim torebkom ślubuje wierność "dopóki śmierć nas nie rozłączy". No i tak sobie przygadywałyśmy nawzajem słodko. Ale to było przed laty. Obecnie mama podryfowała jednak w stronę torebkowej poligamii, ja natomiast kupuję ich coraz mniej. Nie, żebym straciła nimi zainteresowanie. Jako osoba nie mieszkająca na stałe w jednym miejscu muszę w miarę możliwości ograniczać ilość posiadanego dobytku. Dlatego kiedy idę na zakupy, staram się odwieść sama siebie od nabywania zbyt wielkiej ilości dobra, bo przeraża mnie wizja konieczności zwiezienia tego wszystkiego na powrót do kraju.
Nie oznacza to oczywiście, że się powstrzymuję i kupuję tylko rzeczy praktyczne i potrzebne. Zawsze  kiedy przyjeżdżam do Polski  bez skrępowania oddaję się szaleństwu zakupów, odwiedzania secand- handów ( w "moim" kraju ich raczej nie ma) i tworzenia różnych rzeczy.

Torebka, którą prezentuję poniżej jest właśnie efektem twórczego szału, który mnie ogarnął tej zimy w Krakowie. Jest zrobiona całkowicie ręcznie (czyli uszyta za pomocą igły i nitki, bo maszyny do szycia jeszcze sobie nie kupiłam), ozdobiona sutaszem, niektóre elementy wymagały zamordowania starego paska. Filc kupiłam w sklepie szewskim. Dzieło podarowałam siostrze, więc nie obciążyło mojego bagażu kiedy wracałam do Baku.





sobota, 2 czerwca 2012

WPIS PIERWSZY NA WPÓŁ UROCZYSTY



- Rób zdjęcia, rób zdjęcia!! Bloga załóż!

Tak mi mówili różni ludzie, więc zakładam! Każdy teraz ma bloga przecież, to ja też mogę. Będę tu sobie prezentować różne swoje dzieła i zaspokajać rządzę chwalenia się nimi na forum publicznym. A co!

Będę tu pokazywać rzeczy najróżniejsze. Od robionej ręcznie biżuterii i ubrań po zdjęcia z moich podróży, które w jakiś sposób mnie zainspirowały. Miłej lektury:)


Na początek torebka. Kupiłam ją w second-handzie za 1 zł (słownie: jeden złoty)!!! Cena mnie zaskoczyła głównie dlatego, że torebka jest skórzana i w doskonałym stanie. Oczywiście postanowiłam ją trochę przerobić a, że akurat miałam wtedy obsesję na punkcie sutaszu (nadal trochę mam) stwierdziłam, że ten sposób zdobienia będzie jak znalazł. No i wyszło to, co wyszło. Mnie się podoba:)

Przed: kolor w rzeczywistości jest ciut jaśniejszy


Po: Niby szczegół a od razu ciekawiej.