Wykrój dostosowałam do swoich potrzeb. Przede wszystkim znacznie skróciłam, gdyż jako osoba nie obdarzona przez stwórcę zbyt dużą ilością centymetrów nie prezentuję się najlepiej w długości za kolano.
Moja sukienka jest zatem w wersji mini i kolorze czerwonym (stąd tytuł posta). Piękna pogoda sprawiła, że udało mi się moje dzieło sfotografować w całkiem miłym świetle. A tak prezentuje się ona z przodu, z tyłu, z kurteczką i bez kurteczki. A co tam, to moje pierwsze poważne dzieło i pierwsze moje zdjęcia na blogu więc umieszczam od razu cztery wersje siebie jako Lady in Red.
Świetny kolor
OdpowiedzUsuńSukienka wyszła Ci cudna! Kurteczka i czarne rajstopki idealnie do niej pasują, zwłaszcza o tej porze roku. Szczerze mówiąc, odkąd kupiłam ten numer noszę się zamiarem jej uszycia i podzielam Twoje zdanie w kwestii długości - za kolano odpada :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Sukienka się dobrze nosi więc polecam skorzystanie z wykroju. Ja się zastanawiam nad uszyciem jeszcze jednej podobnej tylko w innym kolorze i z innym dekoltem.
OdpowiedzUsuńciekawe kto foty djełał..
OdpowiedzUsuńJak na pierwszą sukienkę - leży świetnie:) O detalach nic nie powiem bo nie widać:P Gratuluję!
OdpowiedzUsuńNo właśnie wychodzę z założenia, że jeżeli wady wykończenia nie rzucają się bardzo w oczy to można założyć.Tak sobie myślę, że na perfekcjonizm przyjdzie czas, jak będę umiała trochę więcej:)
OdpowiedzUsuńPięknie Tobie wyszła tak dziewczęco.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuń